Um
19 Uhr kommen wir in Ludzi an, einem kleinen Dorf in Malawi, ca. 1.5
Stunden von der Hauptstadt Lilongwe entfernt. Sofort
gibt es bei den Schwestern im Konvent ein Willkommensessen. Alle sind
SO herzlichen und heißen uns "takulandirani" (willkommen)!
Sie sagen uns wir sollen uns zu Hause fühlen und bei all der
Herzlichkeit der Malawier fühlt man sich WIRKLICH wie zu Hause.
Malawi wird nicht umsonst "das warme Herz Afrikas" genannt.
Apropos warm: Derzeit ist es ca. 37 Grad und es ist erst Frühling.
Hochsommer ist dann im Oktober!
Zum
Essen gibt es Nsima (Maisbrei) mit Gemüse (Kohl, Tomaten, Salat) und
Pommes mit Hähnchen. Letzteres überrascht und freut mich zugleich
:-). Nachdem Essen gehen die Schwestern zu ihrer Musikanlage rüber
und schon ist der Raum mit malawischer Musik erfüllt. Und um uns
doppelt zu überraschen, fangen die Schwestern auch noch an zu
tanzen!! Total cool. Tänzerisch bringen sie uns Kuchen und Wein zur
Begrüßung.
Um
ca. 22 Uhr liege ich dann endlich im Bett, was aber nach diesem
langen Tag auch dringend nötig ist. Es ist aber kein normales "im
Bett liegen", sondern ein "unterm Moskitonetz liegen",
was total toll ist. Das Moskitonetz erscheint mir viel mehr wie das
Netz eines Himmelbetts und ergibt zusammen mit meiner Disneys
Prinzesinnen Bettwäsche ein echtes Prinzesinnenbett..Villeicht hole
ich mir für mein Bett in Deutschland ja auch so ein tolles Netz?! :D
Anne und Ich haben auch noch das Zimmer mit den allerbesten Betten im
gesamten Freiwilligenhaus erwischt. Hehe :) Wenn das mal nicht ein
guter Start ist!
Lieeeeebe
Grüße und Tionana :**
Eure
Nicole :)
***
O 19 dojechałyśmy do Ludzi, małej wioski w Malawi, około 1.5 godz. od stolicy Lilongwe. Na powitanie idziemy to siostr na kolacje, gdzie wszystcy są takie miłe i serdeczne. Nawet nam mowią: Takulandirani (serdecznie witamy) i że mamy się czuć jak u siebie w domu..no i jak można się nie czuć jak w domu, jak wszstcy są TACY serdeczni?! Na Malawi nie na darmo mowią "ciepłe serce Afryki". A jak mowimi o pogodzie, to zaraz wam powiem, że akurat tutaj jest wiosna i już około 37°C! Więc na kolacje mamy nsima (papke z kukurydzy) z warzywami (kapusta,pomidory,sałata) i frytki z kurczakem. Frytki??? Naprawde?? Chodz się dziwje, bardzo się ciesze :-). A po kolacji niespodzianka: Siostry właczają afrykańską muzyke i nawet tańczą! W traktcje tańca przynoszą nam kucha i wino na powitanie.
Około 22 wreszcie, po tym dłuuuugim dniu, leże w łószku. I to nie normalnie "w łószku", ale pod siadką przeciw komarami. Biała siatka to prawie jak chmurka i bo to jeszcze nie dośc, spie pod kołdrą z drukem ksieżniczek Disney i sama czuje się jak księżniczka w niebie hehe. Może w niemczech też sobie kupie taką fajną "chmurke"?! Anne i ja mamy też najlepsze łoszka w całym domu, a jest ich 9..no czy to nie jest dobry początek?! :)
Najserdeczniejsze pozdrówienia i tionana z Malawi :-)
Wasza Nicole :*
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen