Freitag, 6. September 2013

Erstkommunion im Freien/święta komunia na dworzu

Heute ist nicht nur mein 5ter Tag in Malawi, sondern auch Sonntag. Sister Vero aus Ludzi beschreibt die Woche folgendermaßen: Montag bis Freitag sollen wir unser ganzes Herz in die Arbeit stecken, Samstag ist dann Zeit für persönliche Sachen und Sonntag wird Gott gefeiert. Deshalb fahren wir heute in das Dorf Zulu, dass ca. 25 Minuten von Ludzi entfernt ist, um eine Erstkommunion zu feiern, die hier, genauso wie zu Hause, einmal im Jahr stattfindet. Wieder einmal ist der Weg spannend: Vor dem Schwesternhaus werden wir von einem Toyota Pick-Up (die wenigen Leute, die hier Autos fahren, fahren Toyota) abgeholt und setzen uns zu 11. auf die Ladefläche des Pick-Ups, die für uns bequem mit Decken eingerichtet wurde. Nach der massageartigen Fahrt über die etwas holprigen Dorfwege kommen wir in um ca. 8.30 in Zulu an..Um 9 Uhr beginnt die Messe. Draußen, inmitten einer Kirche und einiger Häuser steht eine Art Bühne, die heute als Altar benutzt wird. Der Altar ist mir rosa Klopapier und Blumen, die die Schwestern zuvor in ihrem Garten gepflückt haben, geschmückt. Vor dem Altar stehen viele Bänke, von wo aus uns bestimmt 1000 Kinderaugen anschauen, wenn nicht sogar mehr. Und alle haben sie einen hellgrünen Rosenkranz um - das sind wohl die Kinder, die heute das erste Mal die Kommunion erhalten. Wir merken sofort, dass die Messe losgeht, denn von hinten kommt ein Gospelchor angesungen und ANGETANZT..Man ist das cool! :) Richtig wie im Film. Außerdem gibt es auch noch eine Kindertanzgruppe, an der ich merke, dass die Kinder hier das Tanzen wirklich wirklich schon im Blut haben. Der Ablauf der Messe ist zunächst wie in Deutschland (nur auf Chichewa), doch plötzlich stellt der Bischof sich vor den Altar, wie zur Kommunionverteilung und die Kinder bilden eine Schlange, die sich seeeehr weit zieht. Man könnte es so beschreiben: Von Penny bis zum China Pavillon (in Soest)..WIRKLICH!! Jedes Kind hat einen Zettel in der Hand, den der Bischof unterschreibt. Als er fertig ist, stellen sich alle, wie ich erfrage, 1033 (!!!!) Kinder auf, um NUN die Kommunion zu erhalten. Bevor ihr weiterlest: Ratet mal wie lange die Messe so dauert??
.
.
.
Geschlagene sechs einhalb Stunden! :o Wehe jemand zu Hause beschwert sich jemals wieder über die Dauer einer Messe. Man muss aber auch sagen, dass es eine schöne Messe ist: Der Gospelchor singt super und die Tanzgruppe tanzt sehr schön. Außerdem kann man zwischendurch rumlaufen, da die Messe ja im Freien ist, deshalb legen wir um ca. 12.30 eine kleine Essenspause ein und unterhalten uns außerdem mit Einheimischen. Das heimlich zum Essen daconschleichen stellt sich aber schwer da, da wir als “Weiße” anscheinend so eine Attraktion sind, dass viele kleine Kinder uns ÜBERALL hin folgen. So essen wir dann beobachtet von mindestens 50 Kindern unsere Butterbrote.
Nach der Messe führt uns Schwester Ethel in eine Schulklasse nahe des Messgeländes, wo wir zum Essen eingeladen sind. Zusammen mit dem Bischof, Messdienern, Schwestern, Lehrerinnen die die Kinder auf die Kommunion vorbereitet haben und weiteren Messehelfern genießen wir Freiwilligen nun Nsima mit Hähnchen und Chinakohl. Anschließend gehen wir zu dem Fußballfeld nahe der Schulklasse und schauen uns ein Fußballspiel in Zulu an. Viele kleine Mädchen setzen sich neben mich und schauen mich erwartungsvoll an. Eine nach der anderen kitzel ich sie aus und alle sind fröhlich :). Als wir dann einige Zeit später gehen, laufen die Kinder uns hinterher..Eine Art Spiel?! Wir holen unsere Kamera raus und SOFORT fangen die Kinder an zu posieren..man ist das lustig hehe!!! :D Und weil das noch nicht cool genug ist, fängt Pia an den Kindern etwas pantomimisch vorzumachen: Katze, Hund, Elefant..und die Kinder machen alles alles nach. Es ist unglaublich, wie leicht man die Kinder hier begeistern kann. Ein Lachen, Geräusch oder sogar nur eine Bewegung reichen schon :).
Zum Abschied singen wir den Kindern noch das umgedichtete "In the Jungle" vor: Muliiiii bwanjiiiii? Ndili bwinooo. Zikomo. Kaja inuuu?
Und am Ende geht das Lied so:

Tionanaaaaa :-) (Die Bedeutung dieses Wortes müsstet ihr mittlerweile kennen?!)

In Liebe, eure Nicole :**
***
Dziśaj nie jest tylko moj 5 dzień w Malawi, ale też niedziela. Siostra Vero z Ludzi tydzien tak opisuje: Od poniedziałku do piątku mamy oddawać siebie pracy z całego serca, w sobote mamy wtedy czas na osobiste sprawy a w niedziele świętujemy boga. Z tej okazji dzisaj jedziemy do małej wioski Zulu, około 25 minut od Ludzi, aby obchodzić pierwszą świętą komunię, ktora tutaj, dokładnie jak i u nas, jest obchodzona raz w roku.
I znowu prawie najciekawsze jest droga do celu: Przy domu sióstr odbierają nas Toyotą Pick-Up (każdy, kto tu ma samochod, ma Toyote) i w 11 śiadamy na bagażniku, gdzie dla naszego komfortu już leżą podłuszki. Mimo tego jazda działa na nas jak masaż! O 8.30 już jesteśmy w Zulu, a komunia o 9.00 się zaczyna. A gdzie? 
Na dworzu między domami i kościołem. Jest tam ołtarz, ktory jest obstrójony bardzo originalnie: Z rożowym papierem toaletowym i kwiatami, ktore siostry z Ludzi ze swojego ogródka przywieźli. Przed ołtarzem stoi mnóstwo ławek a na nich co najmniej 500 dzieci, jak nie nawet więcej, ktorzy się z zaciekawieniem na nas patrzą. Wszystcy z nich noszą jasno zielony rożaniec - więc idzie dzieci, ktorzy dziśaj idą do komuni fajnie rozpoznać. Od razu załuważamy, że msza się zaczyła, jak od tyłu zaczyna głośno i wesoło śpiewać i *taaaańczyć!!* chór..czysz to nie jest fajnie?! :) Jak w kinie. 
Oprocz tego jest tu jeszcze grupa tańczących dzieci, a dzieci w niej - jak i prawie wszystkie dzieci w Malawi - taaaak super mają taniec w krwi, że jak na to patrze, aż chce iśc do nich i z nimi zatańczyć. Reszta mszy na pierwszy widok jest jak u nas w Niemczech also w Polsce, ale nagle biskup staje przed ołtarzem, jak by chciał rozdawać komunie, i dzieci zaczynają się ustawiać..baaaardzo daleko. Bez żartów: Jak w śliwicach od kościoła do domu parafialnego. NAPRAWDE!!! Każde dziecko tryma kartkę w ręcach, ktorą biskup podpisuje. Jak już jest gotowy, to wszystkie 1033 (!!!) dzieci jeszcze raz się ustawja, aby TERAZ otrzymać opłatem. Zanim dalej będziecie czytac, odpowiedzcie mi na to pytanie: Co sądzicie, jak długo taka msza trwa??
.
.
.
Załe sześc i pół godzin! :O Więc już nigdy więcej nie chce, aby ktoś z was narzekał, że msza w domu jest za długa haha. Ale trzeba też przyznać, że ta msza tutaj jest fajna: Chór ładnie śpiewa a grupa taneczna pięknym tańcem pociesza ludzi. Z tego powodu, że msza jest taka długa i nie idzie tak długo usiedzić na jednym miejscu, można sobie chodzić na około, lub zjeśc drobiask. O 12.30, po 3 i poł godzinach, wstajemy obolałe z naszych ławek, idziemy rozmawiać z ludziami z Zulu i zjeśc druge śniadanie, co nie jest wcale takie łatwe, bo jesteśmy jako "białe" ludzie taką attrakcją, że co najmniej 50 dzieci WSZEDZIE za nami chodzi (nawet w kszaki, gdzie chcemy śię spokojnie najeśc).
Po mszy siostra Ethel zaprowadza nas do pomieszczenia blisko tego mniejsca, gdzie msza się odbywała, i razem z biskupem, ministantami, siostrami, katychetkami i innymi ludzmi, ktory pomagali przy przygotowywaniu mszy, jemy obiad: Nsima z kurczakem i kapustą chinską. A po jedzeniu idziemy na boisko oglądac jak dzieci grają w piłke. Koło mnie siada może tak z 13 małych dziewcząt, ktorzy się zaciekawieni na mnie patrzą. Zaczynam ich gilgać, jedną po drugiej, i wszystcy są zczęśliwi :). Po pół godzinie chcemy iśc do domu, co też nie jest takie łatwe, bo dzieci za nami biegają..Czy to jakias gra?! Sięgamy po kamere i dzieci NATYCHMIAST ustawjają się do zdjęcia jak modelki..ale śmiesznie hehe!! :D A bo to nie jest jeszcze dośc fajnie, to jeszcze Pia z naszej grupy zaczyna imitować: Kota, Psa, Słońa..i dzieci wszystkie ją z uśmiechem na twarzy naśladują. Niesamowicie, jak szybko można dzieci tutaj pocieszyć :). 
Na pożegnanie jeszcze śpiewamy dla dzieci naszą wersje piosenki "In the Jungle": Muliiiiiii bwanjiiiii? Ndili bwinooo. Zikomo. Kaja inuuuu? 
I koniec piosenki tak idzie: 

Tionanaaaaaaaa :-) (Znaczenie tego słowa chyba już znacie, co?!)
Causki i do usłyszenia, wasza Nicole :**

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen