Seit
Montag (26.8) haben wir "Lessons", d.h. Unterrichtsstunden.
Was wir da so lernen? Waschen, Putzen, Kochen, Chichewa..eben so das,
was man hier zum Überleben braucht.
Hinter
unserem Haus sind große Steinbecken...das sieht ein bisschen aus wie
7 Waschbecken aus Stein in einer Reihe und über jedem ist ein
Wasserhahn. Dort stellen wir unsere Eimer rein und waschen unsere
Wäsche mit der Hand, was super entspannend ist im Freien unter der
Sonne. Wirklich :). Und nebenbei wird man auch noch braun, wo der
lange Rock und das T-Shirt die Haut nicht verdecken. Ich habe
jedenfalls schon das Gefühl, etwas Farbe gekriegt zu haben.
Nachdem
wir dann auch unser Haus so sauber geputzt haben, dass sogar der
Boden leuchtet gehen wir zur nächsten Lesson über: Kochen am
offenen Feuer. Wieso am offenen Feuer? 1) Damit wir es lernen und 2)
Stromausfall..HA! Da auch Wasserausfall ist, holen wir zunächst
einige Eimer Wasser aus der Wasserpumpe im Dorf. Yeah :) Ich
beschreibe euch mal genaaaau, wie das Kochen so abläuft (zum
Nachmachen beim Campen oder im Garten :D):
Schritt
1: Du machst in einer Art Steintopf..also ein großer Stein mit einem
Loch Feuer. Stöckchen sammeln und Kohle einwerfen. Zack :)
Schritt
2: In einem Topf Wasser kochen und diesen einfach auf die Kohle
stellen.
Schritt
3: Kurz bevor das Wasser kocht, Maismehl ins Wasser streuen und
krrräääftig umrühren. Nsima kochen ist wohl einer der Gründe,
weshalb die Frauen hier so Muckis haben hehe :) Ehrlich! Bald schon
wird aus dem Maismehl Maisbrei und du kannst es zur Seite stellen. So
wird das hier gemacht in Malawi.
Schritt
4: Nun nimmst du einen zweiten Topf und brätst Öl an. Wo? Natürlich
über der Kohle! Sobald das Öl ready ist, fügst du in Scheiben
geschnittene Tomaten und in Scheiben geschnittenes Kohl hinzu (oder
in Scheiben geschnittenen Chinakohl oder Zwiebeln oder oder oder..ich
habe so das Gefühl, das jedes Gemüse sich eignet.). Es dauert nur
so 10 Minuten und schon ist die "Soße" (die Tomaten bilden
eine leeeichte Soße) für den Nsima fertig.
Das
ist so die malawische Grundnahrung. Wer das Essen noch aufpeppen
möchte, brät noch Hähnchen, Ziege oder ein anderes Fleisch oder
aber kocht sich ein Ei mit Tomaten. Ganz lecker schmeckt auch
gebratenes Ei mit Zwiebeln! :)
Dafür sitzen wir in den Schulbänken der zukünftigen Schüler von Johanna in Ludzi und lassen uns von Mr. Manjasa die verschiedensten Dinge auf Englisch in Chichewa erklären. Obwohl wir oft an Chichewa verzweifeln oder unser Lehrer an uns, habe ich schon einiges gelernt. Hier ein kleiner "Beweis" hehe: Muli bwanji amayi?! Ndili bwino. Zikomo. Ndikupita ku msika ndi ndikufuna buredi ndi tomato ndi anjezi. Tionana mawa. Mulungu akudalitseni! - Den genauen Text Wort für Wort könnt ihr euch ja mal versuchen auf deutsch zu erschließen (oder etwa nicht??) ;) Ich gebe euch nur folgenden Hinweis: Ich habe eine Frau begrüßt und ihr gesagt, dass ich auf den Markt gehe um Brot, Tomaten und Zwiebeln zu kaufen. Anschließend habe ich mich verabschiedet und ihr gesagt, Gott möge sie beschützen.
Malawiiiiische Grüße, die immer ganz herzlich sind, und tionana!!
Eure Nicole :)
PS: Schreibt mir Mails, wie es euch so ergeht!!
***
Od poniedziałku (26.8) mamy "Lessons", to znaczy lekcje. Co my tam tak robimy? Sprzątamy, myjemy, gotujemy, uczymy się języka Chichewa...no po prostu robimy to, co nam w przeżyciu w Malawi pomoże a nawet jest potrzebne.
Za naszym domem są dugie zlewy z kamienia, w ktorych pierzemy ręcznie, co jest bardo przyjemne na dworzu pod słońcem. Naprawde :). A dodatkowo do tego jeszcze mamy szanse się przy takim praniu ubrań opalić w miejscach, gdzie długa spodnica i bluska nie zasłaniają skore. Ja przynajmniej mam uczucie, że już troche się opaliłam.
Po wypraniu ubrań i umycju domu aż do błysku podłóg zaczynamy gotować na ogniu. Czemu na ogniu a nie na platcie? 1) Abyśmy się nauczyli i 2) bo nie mamy dziśaj prądu..HA! I bo też wody nie ma, idziemy do wioski do studni po wode do gotowania. Dokładnie wam opisze, jak tutaj gotujem - po Afrykańsku (do spróbowania samemu :D):
1. krok: Potrzebny jest jagby duży kamień z dziurą w srodku, gdzie można opał włożyć i ogień rozpalić. No i już :)
2. krok: Postawić garnek na ogień i wode ugotować.
3. krok: Krótko zanim woda się zagotuje, mąke z kukurydzy do wody wsypać i energicznieee pomieszać. Gotować papke z kukuryzy - nsima - jest pewnie jeden z powodow, dla czego kobiety tutaj takie muły mają hehe :) Serią! Już po chwili z mąki z kukurydzi staje się nsima i można garnek odstawić. Tak to się robi w Malawi.
4. krok: Pokrajać kapuste i pomidory w plasterki i na oleju (w drugim garnku) przysmażyć około 10 minut. Z tego wtedy robi się jakby "sos" do nsima, bo pomidory wode puszczają. Można też zamiast tych warzyw inne usmarzyć, n.p. cebula, sałata chińska, fasola...wydaje mi się że każde warzywo się nadaje, bo nsima nie ma żadnego smaku.
No i to jest to, co ludzie w Malawi prawie co dzień jedzą. A jak ktoś ma chęc na warijacje, to może sobie to tego jeszcze mięso z kurczaka albo kozy usmarzyć (lub inne mięso) albo jajko z pomidoramy ugotować. Dobre też do tego jest jajko smarzone z cebulą! :)
Dobrze, pogadajmy o ostatni lekcji: Chichewa. Język, ktory wcale nie jest taki łatwy, jak na początku myślałam..Końcowki słow nasczęście sostawają takie same i się nie zmieniają, ale za to początki słow. Często nasz nauczyciel się przes nas musi denerwować, lub my przez niego. Chętnie (2-3 razy co godzine) sobie wychodzi w srodku lekcji, bo ktoś do niego dzwoni, albo robi przerwe na 10 minut a sam przychodzi dopieró po 20 minutach (wszystkie ludzie z Malawi są takie nie punktualne..oni zamiast zegarka, to mają czas.). Ale najważniejsze jest, że coś się nauczymy! I z moją nową wiezą moge wam nawet już coś napisać:
Ndimasanglala kuona inu! (Ciesze się, ciebie zobaczyć.)
Tionanaaa..mulungu akudalitseni! :) (Niech bóg cię ochrania.)
Wasza Nicole :*
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen